Zdarza się, że zleceniobiorcy, który podpisał co najmniej kilka umów zleceń lub umowę zlecenie na czas nieokreślony z daną firmą, zostaje zaproponowana umowa o pracę. To oznacza, że „automatycznie” zostaje zgłoszony do ubezpieczenia chorobowego. Zgodnie z art. 4 ust. 1 pkt 1 ustawy zasiłkowej pracownicy nabywają prawo do świadczenia chorobowego po upływie 30 dni podlegania obowiązkowemu ubezpieczeniu chorobowemu. To, czy były zleceniobiorca będzie objęty tym okresem wyczekiwania, czy nie, zależy od okresu podlegania dobrowolnemu ubezpieczeniu chorobowemu i ewentualnej przerwy między ostatnią umową zlecenie a umową pracę. Według art. 4 ust. 2 ustawy zasiłkowej okres wyczekiwania obejmuje poprzednie okresy ubezpieczenia chorobowego, w tym dobrowolnego, jeśli przerwa między nimi nie przekroczyła 30 dni.
Przykład
Weronika świadczyła usługi na podstawie umowy zlecenie obowiązującej od 1 marca 2023 roku. Strony zawarły umowę zlecenie na czas nieokreślony. Po kilku miesiącach okazało się, że firma musi zatrudnić pracownika na pełny etat, aby móc obsługiwać nowych klientów. Pracodawca zdecydował, że zaproponuje umowę o pracę Weronice, która dotychczas wspierała „z doskoku” pracowników, wykonując zadania o dowolnych godzinach w domu. Strony rozwiązały umowę zlecenie 30 czerwca 2023 roku.
Weronika zaproponowała, aby pierwszy dzień zatrudnienia na podstawie umowy o pracę wypadł 17 lipca, ponieważ chciała wyjechać na 2-tygodniowe wakacje. Była zleceniobiorczyni była zgłoszona do dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego od początku umowy zlecenia. Między 30 czerwca a 17 lipca nie minęło 30 dni, co oznacza, że pracowniczce już od pierwszego dnia podlegania pod obowiązkowe ubezpieczenie chorobowe przysługiwało świadczenie za ewentualne L4.
Gdyby Weronika zaczęła pracę na etacie np. 16 sierpnia, obowiązywałby ją 30-dniowy okres wyczekiwania. Nawet jeśli wypoczywałaby w tym okresie na wakacjach, nie mielibyśmy do czynienia z kodeksowym urlopem bezpłatnym, który również usprawiedliwia przerwę w ubezpieczeniu chorobowym.